czwartek, 20 grudnia 2007

liczi

dostałam dziś owoc, który nazywa się liczi.
wygląda jak owoc kasztanu z zewnątrz, różni się kolorem, jest czerwony.
ale najgorsze przychodzi, kiedy sie go obierze ze skórki. tam w środku wygląda jak embrion istoty pozaziemskiej. dziwne, bo nie widzialam istoty poza ziemskiej, a tym bardziej jej embriona. moja wyobraźnia mówi mi, że owoc liczi bez skórki tak wygląda. jak niewinne, maleństwo ale nie z tego świata... dość przerażające.
w środku jest mała pestka, brązowa. wygląda jak mały kasztanek.

nie jadłam liczi. jak mogłabym zjeść embrion istoty poza ziemskiej?
nie jestem kanibalem a tym bardziej kosmicznym kanibalem...
/confusion/

widzę, że tekst wymaga wyjaśnienia.
ludzi, taj jak wszelkie żywe stworzenia uważam za istoty kosmiczne. to powinno wystarczyć, byście zrozumieli moje pojęcie słowa "kanibalizm". cokolwiek zywego zjadamy (moze oprocz zwierzat, ktore stoja w systemie podrzednym wobec ludzi) zachowujemy sie jak kanibale.
istoty pozaziemskie w moim pojeciu stoja ponad istotami ludzkimi, poniewaz, w moim pojeciu, zostaly stworzone przed nami, zatem stoja w hierarhii rozwoju wyzej. w tej sytuacji moznaby zaryzykowac twierdzenie, ze pozerajac embrion istoty pozaziemskiej dokonalabym aktu swietokradztwa lub jak kto woli wielkiego nietaktu kosmicznego.
stad wniosek prosty - nie zjem owocu liczi.
i nie mowcie mi, ze kobieta to pokretna istota!
:)

wtorek, 4 grudnia 2007

może by tak...

wreszcie coś o sobie. to w końcu ekshibicja, a słowo zobowiązuje do działania ;-)
ostatnio ciągle dużo się dzieje.
jest kilka rzeczy ważniejszych od pisania pamiętnika.
kwestia podstawowa - moje życie nie należy teraz do mnie w tym stopniu, co półtora roku temu.
życie odbywa się w czasie, zatem czasu dla siebie mam niewiele.
bardzo uważnie muszę dobierać czynności, które wykonuję wykorzystując swój czas.
nie zawsze łatwo zorganizować sobie za każdym razem wyjątkowy dzień, kiedy jego przestrzeń właściwie zamyka się na 47m2.

a przecież wszyscy chcą zapobiegać rutynie.
życie ma być ekscytujące, atrakcyjne. kobieta ma być atrakcyjna, mieć dobra pracę, inteligentna, wykształcona, tolerancyjna, taktowna, delikatna, pracowita, mądra, przewidująca, gospodarna, utalentowana, wysoka, szczupła, mieć przyjaciół, otaczać się pięknem, dbać o dom, o dzieci, o męża, piec dobre ciasto, podawać obiad nie za gorący i nie za zimny i na czas, rozumieć potrzeby innych, typu - mecz, piwo, gazeta, kumpel, praca dłużej i więcej niż trzeba, rozrzucanie skarpetek, nie opuszczanie deski klozetowej, nie słuchanie jej, kiedy mówi itp. kobieta ma wiele do nauczenia się w życiu. jeszcze dobrze gdyby była cierpliwa, nie za głośna, niezbyt dociekliwa, nie zadająca pytań, typu : było Ci dobrze, kochanie?, lub : kochasz mnie?, , , , , ,..............................

widzisz, że żyjemy w schematach myślowych? w ogóle to straszne, jak ograniczeni jesteśmy wychowaniem, prawidłami życia społecznego, sposobem myslenia, który nie daje za dużych szans na rozwój wewnętrzny. "zamknięcie" w mieszkaniu jest tylko fizyczne, nie ma nic wspólnego z zabraniem wolności, ktorej nie da sie w ten sposob zniszczyć. nawet ośmieliłabym się stwierdzić, że wewnętrznie wolny człowiek w więzieniu równiez jest wolny...

przewija się przez moją głowę hasło : ŚWIADOMOŚĆ.
teraz bardzo modne są wszelkie szkoły rozwoju duchowego, wielcy guru, szamani, przewodnicy duchowi pomagają osiągnąć spokój wewnętrzny, równowagę, hipnotyzerzy, bioterapeuci, wróżki, leczą nasze dusze, a my wierzymy, że wyprowadzą nas z naszych matni.
na prawdę - nikt nam nie pomoże. Tylko ja jestem odpowiedzialna za swoje życie od kiedy jestem dorosła. Nikt za mnie niczego nie zrobi, niczego nie naprawi, nie uleczy(...)
poszukiwania sens maja jedynie, gdy sa samodzielne!
chciałam się doskonalić. miałam takie motto życiowe, jako młoda panienka.
ale to wszystko wcale nie polega na hasłach!
nie jest moją idolką, nie znam jej twórczości, ale Dorota Masłowska raczyła zauważyć coś niezwykle ważnego:
"-Wolność to dla mnie pewność, że TRZEBA bardzo niewiele rzeczy, a wielu rzeczy wcale nie trzeba. Najwięcej wolności zabierają różne drogą losową nabyte nabytki: definicje, hierarchie, motta, imiona, nazwiska, tytuły - które jakby przekwalifikowują bezkresne pola i łąki na labirynty i tory przeszkód.
Samo posiadanie ciała, przejście ze stanu lotnego w stan stały, można traktować jako niefortunne i niezawinione uwikłanie, więc wolność może wcale, jak się zdaje, nie istnieć.
Może być tak, że istnieje tylko szeroki wybór bardziej lub mnniej subtelnych niewoli."

odpowiedzialność za siebie po pierwsze!
za swoje słowa, wybory i czyny! już samo to sprawia trudność.
nikt nie jest w stanie mnie uszczęśliwić. to ja mam być pełnoprawną osobą zadowoloną, tylko wtedy mogę dac kawałek szczęścia innym.

jakimiś drogami, jeśli osiągnę stan pełni...